Największym smarkaczem w domu jestem ja. Wiecie, całoroczna alergia plus zimowe przeziębienie daje mi niezłego kopa. I choć alergią nie mogę zarazić, to złapanym katarem bardzo łatwo. W końcu kicham i prycham 24 godziny na dobę. Najłatwiej jest mi zarazić Lidkę, bo spędzamy ze sobą całe dnie, a mimo dość dobrej odporności ciężko oprzeć się tylu zarazkom rozsiewanym przez cały dzień przez matkę. W związku z tym katar towarzyszy nam w zimie często, choć jesień (podobno najgorszą pod względem przeziębień) udało nam się przetrwać z jedynie jednorazowym katarem.
No dobra, ale wszyscy dobrze wiemy jaki uciążliwy i męczący potrafi być katar - salwy kichnięć, łaskotanie w nosie i zapchany nosek. O! Zapchany nosek wcale nie jest fajny. Nie dość, że przeszkadza nam w spaniu, jedzeniu i wciąż nas denerwuje, taki niby zwyczajny katar może przekształcić się w coś o wiele gorszego, jak zapalenie uszu, oskrzeli czy płuc. To wcale nie brzmi fajnie, prawda?
I właśnie dlatego tak ważne jest pozbywanie się tej denerwującej wydzieliny z małego noska. Z większymi dziećmi nie znajdziemy raczej większych problemów, ponieważ same potrafią dobrze wydmuchać nosek. Ale co z niemowlaczkami? Albo z maluchami, które dopiero uczą się dmuchania. Nie zrobią tego dokładnie, nie ma szans. I tu, mamo i tato, macie pole do popisu. Bo wbrew pozorom odsysanie fluków z małego noska nie jest takie proste.
Na początku postawiliśmy na gruszkę.
Tradycyjna, brązowa gruszka, taka której używała moja mama miała sprawdzić się najlepiej - w końcu tyle mam wcześniej takich używało i wszystko było w porządku. Jednak odciąganie nią kataru było męką nie tylko dla mnie, ale i dla Lidki. Ile to czasu trzeba było spędzić, żeby oczyścić ten nosek! Kiedy mała krzyczała, wyrywała się, płakała (czym zatykała sobie nosek jeszcze bardziej), a ja ciągnęłam i ciągnęłam te gluty w pocie czoła i z obawą, że jak będzie się tak wiercić, to zrobię jej w końcu krzywdę tą gruszką. Tak, wiem, teraz są takie szerokie gruszki, dzięki którym nie wsadzisz końcówki za głęboko. Próbowaliście cokolwiek nimi odciągnąć? Dramat!
Możesz odciągnąć katar ustami.
Podobno są takie urządzenia. Wiecie, jedną końcówkę wkładacie do nosa, drugą do ust i wciągacie. Ja wiem, że robiąc to nie pożeram zawartości nosa swojego dziecka, ale kurcze, jakoś mnie to odrzuca. Wolnoć Tomku w swoim domku, ale u mnie to nie przejdzie. Poza tym - jak mocno i jak długo musiałabym ssać, zanim wyciągnęłabym wszystko z tego nosa?
A może odkurzaczem?
Ok, to brzmi kosmiczne! Mówiłam o pozbywaniu się kataru, a nie mózgu, prawda? Założę się, że większość z Was słysząc o aspiratorze kataru podłączanym do odkurzacz pomyślało: to nie może być bezpieczne, pewnie potrzebny jest bardzo słaby odkurzacz, co to w ogóle za kosmos? To tak jak ja. Już od dawna chodziło mi po głowie wypróbowanie Katarka. Wszędzie widziałam i słyszałam same pozytywne opinie, ale ten odkurzacz wciąż tłukł mi się gdzieś z tyłu głowy i niczym nie mogłam go odpędzić. Aż do niedawna, kiedy to nie mogłam sobie już w ogóle poradzić z katarem u Lidii. Rzuciłam tą beznadziejną gruszkę w kąt i powiedziałam sobie - raz kozie śmierć! Spróbuję, na sobie. A jak wciąż będę miała wątpliwości to rzucę go w kąt, żeby towarzyszył gruszce.
No i nie rzuciłam.
Po odebraniu i obejrzeniu Katarka nadal byłam sceptyczna. Za to D. miał wielki ubaw, chyba bardzo chciał zobaczyć co takiego wyssie mi ten odkurzacz. Ale jako skłonna do poświęceń matka podłączyłam urządzenie do odkurzacza i zaczęłam działać. Po przyłożeniu aspiratora do nosa nie poczułam wcale szarpnięcia jak początkowo się spodziewałam, ale przyjemny chłodek wciąganego powietrza. Oprócz tego nic więcej. No i tego się akurat nie spodziewałam. Nie spodziewałam się odciągnąć sobie katar odkurzaczem (!) bezboleśnie i właściwie nie czując tego. Dlatego z tego miejsca zwracam honor wszystkim tym, których wcześniej uważałam za szalonych z powodu odkurzania kataru! Właśnie sama stałam się miłośniczką tego procederu. Jest szybki i bezbolesny, a wiemy jakie to przy dzieciach ważne. Jeszcze nigdy nie odciągałam takiej ilości wydzieliny z nosa w tak krótkim czasie.
Dobra, teraz trochę teorii, czyli jak używać tego cuda:
"Proces odciągania zaczynamy od połączenia komory aspiratora (części B i C) oraz dołączenia do niej końcówki oznaczonej literą A. Następnie stożkowy koniec aspiratora (część D) wkładamy do rury ssącej włączonego odkurzacza (800-1800W) i przystępujemy do procesu odciągania. Bierzemy niemowlę/dziecko na ręce lub posadzamy na kolana, po czym przykładamy końcówkę A do otworu nosowego i odciągamy katar 5-10 sekund. Czynność powtarzamy na drugiej dziurce, a po skończonym zabiegu wyłączamy odkurzacz i czyścimy aspirator ciepłą wodą z mydłem."
Bułka z masłem!
A na koniec mamy dla Was konkurs, w którym możecie wygrać taki właśnie aspirator do nosa. Co zrobić, żeby mieć szansę na wygraną? Info poniżej.
Katarek - klik
Dziewczynka z guzikiem - klik
Konkurs trwa również na naszym Instagramie - klik
Konkurs potrwa do 9.12.2015 do końca dnia.
Wyniki zostaną ogłoszone 10.12.2015 w tym miejscu.
* wysyłka nagrody wyłącznie na terenie Polski
Powodzenia!
_________________________________________________________________________________
WYNIKI KONKURSU!
Aspiratory do nosa Katarek wygrywają:
Świtaj Justyna
i
Małgorzata Lewandowska
Gratuluję i proszę o kontakt mailowy: dziewczynkazguzikiem@gmail.com
Katarek znamy, pomógł nam bardzo!
OdpowiedzUsuńHahaha, pomysł śmiechotny. Cudowne dobranie kolorystyczne zdjęć. Rewelacja :}
OdpowiedzUsuńMy już też mamy za sobą wszelkie sposoby,napary,mgiełka,nebulizator,rurkę do zasysania przez rodzica i dalej walczymy. Gdzieś w przychodni widziałm plakat z odkurzaczem w tle ale nie przemówił do mnie 😉. Od pięciu minut Wika smara w chusteczke i końca nie widać. Normalnie po przeczytaniu postu mam ochotę wyciągnąć odkurzać i wessać wroga 😁 he he. Chyba nadszedł czas zawalczyć inaczej,pokazałam Wiktorii zdjęcia uśmiechniętej Lidii,jak sama do noska przykłada. Odkurzaczu nadciągamy 😊
OdpowiedzUsuńJeju jakie piękne zdjęcia <3 Lidki i KATARKA. jesteśmy zachwyceni, dziękujemy :)
OdpowiedzUsuńMy robimy syropy: z czarnego bzu i z malin i winogron, porzeczki z agrestem do podjadania łyżeczką (wszystko od od mojej Mami z ogrodu). Druga babcia podrzuca jagody w cukrze. Jak juz nas cos dopadnie to syrop z cebuli (znienawidzony przez tatę, a według mnie i Basi przepyszny :)), witamina C i imbir z miodkiem i cytryną :)
OdpowiedzUsuńSyrop z cebuli, czeste wietrzenie pomieszczenia. Zmiana poscieli ciepła kompiel. Na katar nie wiele pomaga. W totalnej desperacji ciepła woda do miski z olejkiem recznik na głowe i inchalacja. Ale podejzewam że przy dziecku to sie nie sprawdzi.
OdpowiedzUsuńSłyszałam pozytywne opinie o Katarku, ale jakoś nie mogę się przełamać. Na razie Frida wystarcza :) A o innych sposobach na katar poczytajcie tutaj: http://alergicznedziecko.pl/berek-zlapany-czyli-katar-u-niemowlaka/
OdpowiedzUsuńMy zaczynamy od inhalacji sola fizjologiczna. Musimy reagiwac natychmiast jak tylko zaczyna sie cos dziac bo syn jest mocnym alergikiem i zwykły katarek może zamienić się w zapalenie oskrzeli. Jeśli inhalator i sól nie dają rady sięgamy po drastyczniejsze środki typu miejscowy antybiotyk. Katarek przydałby się nam z uwagi na naszą alergię i uniknięcie zapalenia oskrzeli przy szybkiej reakcji na katar :) Alicja Jagusz
OdpowiedzUsuńAlergiczne dziecko- Pamiętaj, że Frida ściągasz tylko 1/4 wydzieliny, a reszta spływa do płuc, gardełka i zatok dziecka :(
OdpowiedzUsuńMy zwalczamy katar w trzech krokach:
OdpowiedzUsuńKROK 1. inhalacje z soli fizjologicznej i nawilżanie powietrza (zwłaszcza zimą, bo suche powietrze sprzyja niestety wytwarzaniu dodatkowej wydzieliny:/)
KROK 2. oczyszczanie, oczyszczanie i jeszcze raz oczyszczanie - dla malucha najlepszy Katarek, starszak świetnie radzi sobie już z chusteczką - tylko przypominać muszę o konieczności jej regularnego używania ;)
KROK 3. grzanie się pod kołdrą, tulenie i nadrabianie zaległości w czytelniczych dla najmłodszych :)
Wszystkie te trzy kroki stosowane przez trzy dni zazwyczaj dają świetne efekty :D
Z przeziębieniem radzę sobie zawsze stosując podobny schemat. Najpierw leżenie i wygrzewanie się pod kołdrą, picie dużej ilości herbaty z malinami, lub cytryną i imbirem, robiąc okłady jeśli towarzyszy mi przy tym gorączka. Jeśli te metody zawodzą, a przeziębienie nie ustępuje, sięgam po apteczne specyfiki, które są dostępne bez recepty.
OdpowiedzUsuń