Lubię myśleć, że człowiek jest kowalem swojego losu. To jego wybory i zachowania kształtują jego życie. Czasem jednak takie myślenie staje się niewygodne. Bo co zrobić, kiedy coś idzie nie po naszej mysli, kiedy los rzuca nam kłody pod nogi. Kiedy wydaje się, że wszystko co robimy nie ma sensu, a nasze wysiłki nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Tak łatwo jest się poddać. Tak wygodnie jest usiąść, zapłakać i zrezygnować z marzeń. Dążenie do swojego szczęścia, wspinanie się na swój szczyt wcale nie jest takie łatwe, jakby się mogło wydawać.
Dokonałam w swoim życiu wielu błędnych wyborów, zaczęłam myśleć, że już nic mi się nie uda, bo każda moja decyzja jest katastrofalna w skutkach. Tak łatwo się było wtedy poddać i podejmować kolejne złe decyzje.
Ale czy na pewno?
Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że może nie wszystko co robiłam było błędem. W końcu dzięki temu jestem bogatsza o wiele nowych doświadczeń. Czy gdyby nie tamte decyzje byłabym dzisiaj w tym samym miejscu? Niektóre z nich doprowadziły mnie przecież tutaj. Tu, gdzie zrozumiałam, że nie warto się poddawać. Tu, gdzie na nowo zdefiniowałam swoje szczęście i życiowe cele. Te pozornie błędne decyzje wprowadziły jednak do mojego życia trochę słońca.
W wieku 18-19 lat zostajemy zmuszani do wyboru swojej życiowej ścieżki. A co możemy wtedy wiedzieć o zyciu? Ba! Co możemy wiedzieć o sobie, o swoich pragnieniach? Prócz nielicznych przypadków człowiek w tym wieku nie jest w stanie zaplanować swojego życia. Wiem, że ja nie byłam. Prawda jest taka, że dopiero niedawno zrozumiałam, w jakim kierunku powinnam pójść.
Kiedy dorosłam?
Chyba wtedy, kiedy zostałam matką. Kiedy zaczęło ode mnie zależeć istnienie mojego dziecka. Macierzyństwo wyzwoliło we mnie pewną postać odpowiedzialności, która otworzyła mi oczy i kazała zabrać się za siebie. Odpowiedzialności nie tylko za swoje dziecko, ale za siebie. Za swoje czyny, myśli, słowa, decyzje. To przyszło naturalnie. Nie chcę wpatrywać się godzinami w oferty uczelni wyższych czy urzędów pracy wybierając kierunek swojego życia na podstawie tego gdzie jest popyt czy gdzie mnie przyjmą. Dorosłam do tego, że mogę śmiało powiedzieć czego chcę i zacząć dążyć do spełnienia swoich planów.
Spotkałam na swojej drodze wielu fałszywych ludzi.
Takich którzy poklepią Cię po plecach, żeby za chwilę śmiać Ci się za nimi i złorzeczyć. Dzięki temu ostrożniej podchodzę do ludzi. Nie chcę tracić sił ani czasu na kogoś z kogo wypływa tylko fałsz, albo kto zapomina o mnie, kiedy najbardziej potrzebuję jego wsparcia. Zrozumiałam, że tacy ludzie nie są mi do niczego potrzebni. To ja decyduję kogo zatrzymam w swoim życiu. Oddzielam żmije od przyjaciół, porządkuje swoje życie.
Takich którzy poklepią Cię po plecach, żeby za chwilę śmiać Ci się za nimi i złorzeczyć. Dzięki temu ostrożniej podchodzę do ludzi. Nie chcę tracić sił ani czasu na kogoś z kogo wypływa tylko fałsz, albo kto zapomina o mnie, kiedy najbardziej potrzebuję jego wsparcia. Zrozumiałam, że tacy ludzie nie są mi do niczego potrzebni. To ja decyduję kogo zatrzymam w swoim życiu. Oddzielam żmije od przyjaciół, porządkuje swoje życie.
Nie chcę się ograniczać.
Kiedy już wiem, czego chcę nie będę wybierać. Mam przed sobą wspaniałe życie, czuję to. I chcę z niego korzystać. Nie spełnię się robiąc jedną rzecz, to nie sprawi mi radości i zawsze będę odczuwała jakiś niedosyt. Tylko wtedy będę żyć naprawdę. Tylko gdy zaspokoję wszystkie odcienie swojego ja.
Jestem matką.
I jest mi z tym dobrze. Powiem więcej- jest mi cholernie dobrze. I mimo tych wszystkich cięższych chwil nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Ale! Jestem kobietą, jestem sobą. Macierzyństwo nie zamknie mnie w przysłowiowych czterech ścianach na resztę życia. Nie- intelektualnie i nie- fizycznie. Jest tylko jedną z moich ról. Bardzo ważną, bo nigdy bym z niej nie zrezygnowała i kształtuje we mnie codziennie to co najlepsze, ale wciąż- nie jedyną.
Tak łatwo powiedzieć.
Łatwo jest napisać swój plan na życie a potem modyfikować go setki razy w zależności od tego na co dzisiaj mamy ochotę. Zdefiniować swoje cele i pragnienia- to wyzwanie, choć samo mówienie o tym może wydawać się banalne. Jeszcze ciężej jest zabrać się za siebie. Ruszyć cztery litery, wyjść z bezpieczniej strefy i stawić czoła wyzwaniu, zadbać o własne szczęście. Ale wiem, że to możliwe. Jeśli już wiesz czego tak naprawdę chcesz od życia- połowa drogi za Tobą. Dasz radę, ja również. W końcu nikt za nas tego nie zrobi. Wszystko jest tylko kwestią chęci, czasu i samozaparcia.
Bardzo lubię Ciebie czytać
OdpowiedzUsuńKochana ja wiem, że nawet mimo podjęcia w życiu tych złych decyzji, gdzieś w głębi wiemy czego chcemy by być szczęśliwymi. Trzeba tylko zdobyć w sobie na tyle sił i odwagi, by iść przez życie z podniesioną głową i uparcie dążyć do spełniania swoich marzeń :-*
OdpowiedzUsuńCzłowiek uczy sie na błędach ... Zawsze sobie powtarzam gdybym ich nie popełniła , nie byłabym dzisiaj tutaj , nie miałabym tego co mam . Nie ogladam się za siebie , ciszę sie z tego co mam i z tego kogo mam przy sobie . Rodzina jest dla mnie najważniejsza :)
OdpowiedzUsuń