Ach ta majówka! Grille, wyjazdy, przeróżne atrakcje. W naszym mieście również. W Brzegu teoretycznie nie można nie mieć planów na majówkę. A to dlatego, że od 1-go do 4-go maja obchodzimy Dni Księstwa Brzeskiego, potocznie zwane Dniami Brzegu. Organizatorzy zabawiają nas pokazami taneczno- wokalnymi, koncertami i innymi. W tym roku obchody Dni Brzegu świętowaliśmy w amfiteatrze, na Zamku, na Marinie i w różnych knajpkach. Ach, jeszcze mecze jakieś na stadionie były. Mieszkańcy wybierali Księcia Księstwa Brzeskiego (trochę dziwnie to wg mnie brzmi), a wieczorami gościli u nas Budka Suflera, Ewelina Lisowska i zespół Enej.
Jeszcze niedawno i dla mnie Dni Brzegu były czymś meeega fajnym, siedziało się do ostatniego koncertu przemycając ukradkiem piwo i chowając się w krzakach z papierosem. Oglądało się koncerty ludzi, których się nawet nie znało, obgadywało tańczące koleżanki :P Coś ciekawego się działo w mieście raz do roku :)
Hmm, co teraz? Dzisiaj Dni Brzegu niewiele mnie interesują. Spęd wszystkich mieszkańców miasta już nie jest taki fajny, koncert o godzinie 21 przy 10 stopniach i zimnym wietrze jest za późno (i za zimno), piwo z plastikowego kubka nie smakuje tak jak kiedyś.
Czemu?
Bo mam ją. Bo wolę wybrać się z nią do parku. Cichego parku (wszystko dzieje się w innej części miasta). Po drodze spotykamy tylko kilka osób, w parku najwięcej staruszków, których raczej nie pociąga głośne "łup-łup" i mamy z maleństwami w wózeczkach. Cieszymy się słońcem. Ciszą. Sobą.
Wolę biegać za nią z wózkiem i wiaderkiem, niż siedzieć na ławeczce popijając piwko. Wolę się bawić na zjeżdżalni i budować zamki z piasku niż stać pod sceną na jakimś koncercie. Wolę zrywać kwiatki na łące niż pływać kajakami po Odrze.
Zmieniam się. Chociaż nie. To Ona mnie zmienia. O ile ciekawszy jest taki (nie)zwykły spacer z Nią. Obserwowanie jak zachwyca się zwykłym kamykiem, liściem, kwiatkiem. Siedzenie razem w trawie i patrzenie w niebo. Odkrywanie nowych ścieżek. To jest dla mnie lepszą atrakcją, niż wszystkie inne koncerty, występy i inne takie.
Majówkę miałyśmy udaną. Chociaż nie korzystałyśmy z żadnych atrakcji oferowanych przez nasze miasto (mogłybyśmy ewentualnie pójść na karuzele, ale Lidka się jeszcze takich rzeczy boi) i nigdzie nie wyjechałyśmy. Chociaż większość majówki przesiedziałyśmy w domu, to był to dobry weekend. Bo byłyśmy razem. Bo mogłam patrzeć na jej uśmiech. Bo dostawałam dziesiątki mocnych buziaków. Bo kocham być z moją dziewczynką.
Lidia:
bluzeczka - TEX
buty - ADIDAS (City Sport)
Pojawienie się dziecka zmienia nasze życie to prawda i choć czasem bywa ciężko, to patrząc na szczęście naszych dzieci zapominamy o tym co było złe, cieszymy się chwilą i cieszymy się tym co mamy. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńHeh pamiętam te czasy beztroski i cieszenia się z każdego wyjścia (nieważne że zimno, pada, czy mróz na dworze).. Oj a dziecko zmienia ludzi, zmienia - nie przekonałam się jeszcze na własnych doświadczeniach niestety, ale widzę wśród znajomych jak taki mały człowieczek wpływa na ich cały wszechświat :)
OdpowiedzUsuńDziecko zmienia nasze podejście do życia. Wiem coś o tym i też wybieram chwile z dziećmi. To najpiękniejszy czas w życiu i nigdy już nie wróci. Dlatego trzeba łapać te chwile (choć czasem zmęczenie) i cieszyć się nimi. Pozdrawiam Was serdecznie :)
OdpowiedzUsuń