Przeglądam często propozycje prezentów dla dzieci na różnych forach i blogach. Wcześniej robiłam to, szukając prezentów dla swojego malucha, teraz już dla innych, bo moje dorosło w końcu do wyraźnego przedstawiania swoich żądań. Od czasu do czasu wśród setek tego typu postów wpadam na wpisy "Jakich zabawek nie kupować dzieciom". Niezmiernie cieszy mnie, kiedy ktoś informuje o na przykład toksyczności materiałów, z jakich zrobiona jest zabawka, czy o tym, że jest niebezpieczna w użytku i zabawa nią może się po prostu źle skończyć dla naszego dziecka. Jednak w większości takich wpisów nie chodzi o tego typu ostrzeżenia, nie chodzi nawet o przekonania (jak na przykład, że nie bawimy się bronią). Chodzi po prostu o wygodę i święty spokój rodzica.
Nie kupuj więc żadnemu dziecku ciastoliny, piasku kinetycznego, czy innych kreatywnych zestawów, zawierających jakieś drobinki, farbki, kleje, czy inne brudzące sprawy, bo jego rodzice mogą nie chcieć tego sprzątać. Pal licho rozwijanie zdolności manualnych, talentu artystycznego, poszerzanie wyobraźni, czy nawet zwykłą dobrą zabawę. Oni nie będą sprzątać, rozumiesz?
Nie kupuj żadnemu dziecku zabawek na baterie, bo rodzice tego dziecka mogą nie mieć ochoty dokupować kolejnych. Nawet jeśli dołożysz do prezentu dodatkowe baterie, to i tak zostanie to źle odebrane, bo nagle dochodzi im kolejny ogromny wydatek w postaci kartonu baterii miesięcznie. To jest takie straszne? Kurcze, może jestem dziwna, ale raczej miewam w domu zapas dobrej jakości baterii i nie mam problemu z padającymi po dwóch dniach zabawkami.
Nie kupuj żadnemu dziecku zabawek, które grają i śpiewają lub instrumentów muzycznych*. Bo nieważne jest to, że dziecko nauczy się nowych piosenek, albo będzie śpiewać te ulubione razem z Elsą, Olafem, czy jeszcze inną laleczką. Nie ważne, że z ich pomocą nauczy się liczyć po polsku i angielsku. Ważne jest to, że rodzice tego dziecka nie chcą tego słuchać. I tyle w temacie.
*Mowa o zabawkach sprawdzonych, które nie wydają z siebie skrzeku, którego nawet dziecko nie zniesie.
Nie kupuj żadnemu dziecku zabawek wodnych, czy do zabawy w wodzie. Bo zabawki, których dzieci używają w kąpieli, lub po prostu wymagają udziału wody, jak np. takie zmieniające kolor, czy sikające laleczki wiążą się nierozłącznie z zalanym mieszkaniem. A to dla rodzica oznacza latanie na szmacie całymi dniami. Bo nie ma przecież rozsądnych rozwiązań tego "problemu". Nie, na pewno nie ma.
Myślę, że w tym wszystkim zapomnieliśmy o rzeczy najważniejszej - dla kogo kupujemy te wszystkie okropne zabawki. Te, o których nasze dzieci marzą, o które proszą Mikołaja i na które niecierpliwie czekają. Na rynku jest tyle przeróżnych zabawek, że na prawdę głowa potrafi rozboleć. Jeśli więc mamy już ułatwić swoim znajomym lub czytelnikom decyzję, czy ostrzec przed zabawkami, powiedzmy może o tych, które mamy, a które okazały się bublami nie tylko dlatego, że musieliśmy po nich później sprzątać. Powiedzmy o zabawkach toksycznych, o zabawkach niebezpiecznych, przypomnijmy o tym, że małym dzieciom nie kupuje się zabawek z małymi elementami i że wszystkie kupuje się odpowiednio do wieku dziecka. Jeśli wymarzona zabawka dziecka nie spełnia standardów bezpieczeństwa, czy nie odpowiada naszym zasadom, wytłumaczmy to dziecku. Ale nie brońmy kupowania im wymarzonych prezentów na Święta tylko dlatego, że dla nas mogą się okazać mniej komfortowe. To trochę egoistyczne.
A jakie jest Wasze zdanie? Czy kupujecie dzieciom zabawki, które chcą dostać pod choinkę (oczywiście w granicach rozsądku), czy przepuszczacie je najpierw przez filtr "co mi pasuje, a co nie"?
PS Przypominam, że dzisiaj jest ostatni dzień, aby wziąć udział w KONKURSIE MIKOŁAJKOWYM. Jutro ogłaszamy wyniki!
A jakie jest Wasze zdanie? Czy kupujecie dzieciom zabawki, które chcą dostać pod choinkę (oczywiście w granicach rozsądku), czy przepuszczacie je najpierw przez filtr "co mi pasuje, a co nie"?
PS Przypominam, że dzisiaj jest ostatni dzień, aby wziąć udział w KONKURSIE MIKOŁAJKOWYM. Jutro ogłaszamy wyniki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz